Dopisek.
We wspomnianej notce jest też fragment powołujący się na jeszcze jeden "dowód":
Zaznaczona jest ona również jako "mur Umschlagplatz" na mapach opracowanych przez Pawła E. Weszpińskiego i dołączonych do książki "Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście" Barbary Engelking i Jacka Leociaka.
Pozwoliłem sobie zeskanować:
![http://www.kolejkamarecka.pun.pl/_fora/kolejkamarecka/gallery/2_1396513649.jpg]()
Widać, prawda? Plan być może operuje pewnymi uproszczeniami, chociaż... Plany pana Weszpińskiego są porządne, naprawdę. Zresztą, gdyby teren Umschlagplatzu był od strony wschodniej zamknięty w tej okolicy, mur postawiony na przedłużeniu wschodniej ściany szkoły byłby bardziej logiczny, niż ten, w okolicy środka budynku. Skądinąd, zdjęcia z roku 1945 zdają się świadczyć, że faktycznie mogło tak być - mam na myśli przedłużenie muru w lewo od bramy zamykającej Stawki.
Odnoszę nieodparte wrażenie, że ten mur po prostu musi tam być. On się przyda, nie należy głośno mówić, że to nie ten. Gdy nie wiadomo, o co chodzi... wiadomo.
I jeszcze jedno. Oczywiście, przy okazji powraca kwestia liczb. Liczby pomordowanych to niby tylko liczby, powyżej jednej bezsensownej śmierci zaczyna się już statystyka, wiadomo. Mimo wszystko, kiedy się już liczbami operuje, ładniej jest podawać prawdziwe, czy choćby do prawdy możliwie zbliżone. Zwykle się upowszechniało okrągłe brednie, jakoby ze Stawek wywieziono w 1942 do Treblinki 300 tys. ludzi, tu już widzę ponad 300 tysięcy, pewnie za dwadzieścia lat zrobi się z tego pół miliona. A nie można by tak, choćby przez szacunek dla ofiar, podawać tych potwierdzonych 254 tysięcy? To i tak całkiem sporo.
We wspomnianej notce jest też fragment powołujący się na jeszcze jeden "dowód":
Zaznaczona jest ona również jako "mur Umschlagplatz" na mapach opracowanych przez Pawła E. Weszpińskiego i dołączonych do książki "Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście" Barbary Engelking i Jacka Leociaka.
Pozwoliłem sobie zeskanować:

Widać, prawda? Plan być może operuje pewnymi uproszczeniami, chociaż... Plany pana Weszpińskiego są porządne, naprawdę. Zresztą, gdyby teren Umschlagplatzu był od strony wschodniej zamknięty w tej okolicy, mur postawiony na przedłużeniu wschodniej ściany szkoły byłby bardziej logiczny, niż ten, w okolicy środka budynku. Skądinąd, zdjęcia z roku 1945 zdają się świadczyć, że faktycznie mogło tak być - mam na myśli przedłużenie muru w lewo od bramy zamykającej Stawki.
Odnoszę nieodparte wrażenie, że ten mur po prostu musi tam być. On się przyda, nie należy głośno mówić, że to nie ten. Gdy nie wiadomo, o co chodzi... wiadomo.
I jeszcze jedno. Oczywiście, przy okazji powraca kwestia liczb. Liczby pomordowanych to niby tylko liczby, powyżej jednej bezsensownej śmierci zaczyna się już statystyka, wiadomo. Mimo wszystko, kiedy się już liczbami operuje, ładniej jest podawać prawdziwe, czy choćby do prawdy możliwie zbliżone. Zwykle się upowszechniało okrągłe brednie, jakoby ze Stawek wywieziono w 1942 do Treblinki 300 tys. ludzi, tu już widzę ponad 300 tysięcy, pewnie za dwadzieścia lat zrobi się z tego pół miliona. A nie można by tak, choćby przez szacunek dla ofiar, podawać tych potwierdzonych 254 tysięcy? To i tak całkiem sporo.